• O mnie
  • Podróże
    • Polska
    • Świat
  • Lokalnie
  • Polecam
  • Myśli
  • Kontakt
  • O mnie
  • Podróże
    • Polska
    • Świat
  • Lokalnie
  • Polecam
  • Myśli
  • Kontakt

Japońskie impresje jesienne

Listopad 11, 2017

Dzi­siaj tro­chę powspo­mi­nam. Nasta­ły dla mnie takie cza­sy (chwi­lo­wo :), że  o dale­kich podró­żach to ja raczej tyl­ko teraz myślę, ale za to z dużą inten­syw­no­ścią 😉 Nie będę Wam prze­cież ściem­niać, że wła­śnie wró­ci­łam z Japo­nii i  wrzu­cę sobie pościk o tym. No nie 😉 … Ale ponie­waż  prze­miesz­cza­nie się, choć­by po zaka­mar­kach moje­go umy­słu,  to  dla mnie zaję­cie wciąż pasjo­nu­ją­ce, dla­te­go wła­śnie tej jesie­ni retro­spek­tyw­nie wybio­rę się do Japo­nii. W rze­czy­wi­sto­ści byłam tam dwa lata temu, czy­li dobre kil­ka mie­się­cy zanim powstał ten blog. A teraz jest dobra oka­zja by tam wró­cić i przy­po­mnieć sobie, co mnie tam nakrę­ca­ło.  Sło­wem oto moje japoń­skie impre­sje jesien­ne.

 

Mój czas w Japo­nii był krót­ki ale tre­ści­wy. Przede wszyst­kim był to pobyt służ­bo­wy okra­szo­ny  kil­ko­ma świet­ny­mi spa­ce­ra­mi tokij­ski­mi oraz jed­nym  fan­ta­stycz­nym wypa­dem do Kio­to. To dla mnie dwa zupeł­nie odmien­ne obli­cza Japo­nii, dodaj­my że jedy­ne dwa jakie znam 🙂 Nie będę się zatem wda­wać w prak­tycz­ne szcze­gó­ły, bo nie mam pla­nów na two­rze­nie  dokład­nej rela­cji  z tej  podró­ży. To   moje subiek­tyw­ne impre­sje, z któ­rych czar­no na bia­łym wyni­ka, że  Japo­nia to pewien kom­pro­mis — jedy­ny w swo­im rodza­ju mariaż ultra­no­wo­cze­sno­ści ze sta­rą, wciąż kul­ty­wo­wa­ną tra­dy­cją. Zresz­tą sami zobacz­cie…

 

Ballada kolejowa — Shinjuku

Tokio zna­łam (chy­ba nadal tak jest!) tyl­ko z ksią­żek i fil­mów. To one  wyrzeź­bi­ły w mojej gło­wie wize­ru­nek tego mia­sta, i ukształ­to­wa­ły bez­po­śred­nio pra­gnie­nia dotar­cia do kil­ku miejsc tam­że.  A zatem,  naj­waż­niej­szym rzeź­bia­rzem tegoż wize­run­ku jest  Haru­ki Mura­ka­mi… Z ksią­żek Mura­ka­mie­go, w kon­tek­ście Tokio, zapa­mię­ta­łam  zwłasz­cza jego dzi­wacz­ny night life:  bary ser­wu­ją­ce jedze­nie 24⁄7 , noc­ne klu­by, hote­le miło­ści sprze­da­ją­ce poko­je na godzi­ny,  i oczy­wi­ście  zakrę­co­nych, intro­wer­tycz­nych boha­te­rów snu­ją­cych się wła­śnie nocą po uli­cach… A wszyst­ko to w metro­po­lii, któ­ra roz­pę­dzo­na jest do  potę­gi n-tej, czy­li coś cze­go w Sta­rej Euro­pie na próż­no szu­kać. Total­ny tech­no­lo­gicz­ny odlot wymie­sza­ny z orien­tal­nym duchem, któ­re­go nie moż­na ogar­nąć rozu­mem. I kwin­te­sen­cją TAKIEGO Tokio są dla mnie oko­li­ce sta­cji Shin­ju­ku…

Bo Shin­ju­ku to miej­sce wycię­te z powie­ści Mura­ka­mie­go…
“Jed­no z naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­nych cen­trów roz­ryw­ko­wo-han­dlo­wo-komu­ni­ka­cyj­nych współ­cze­sne­go Tokio. W samym środ­ku znaj­du­je się olbrzy­mi dwo­rzec Shun­ju­ku, przez któ­ry codzien­nie prze­wi­ja się 3,5 milio­na ludzi, co czy­ni go naj­bar­dziej obcią­żo­ną sta­cją na świe­cie”.…
Po jego wschod­niej stro­nie roz­cią­ga się nasy­co­ne kolo­ra­mi Kabu­ki­cho — raj dla wsze­la­kich kon­su­men­tów, dziel­ni­ca barów kara­ōke, salo­nów gier, klu­bów, sex sho­pów oraz rewir lokal­nej yaku­zy…

Shin­ju­ku to tak­że miej­sce, gdzie boha­te­ro­wie powie­ści Mura­ka­mie­go, gdy ich życie sta­je się nie­zno­śne, prze­sia­du­ją w małych barach, pijąc wód­kę z toni­kiem 😉

Oko­li­ca Shin­ju­ku  pro­wo­ku­je do kon­tem­pla­cji nad nowo­cze­sno­ścią, do obser­wa­cji wła­snych myśli, któ­re  mkną niczym ultra szyb­kie pocią­gi, bez­za­ło­go­we wago­ny wypeł­nio­ne ano­ni­mo­wym tłu­mem, prze­miesz­cza­ją­cym się po nie­zli­czo­nych liniach metra. Wła­śnie tam, w Shin­ju­ku,  dłu­gie godzi­ny wysia­dy­wał boha­ter “Kro­ni­ki pta­ka nakrę­ca­cza”:

(…) “Koło dzie­sią­tej, kie­dy koń­czy­ły się poran­ne godzi­ny szczy­tu, wsia­da­łem do pocią­gu,  jecha­łem do Shin­ju­ku, sia­da­łem na ław­ce na pla­cy­ku i do czwar­tej tkwi­łem tam pra­wie bez ruchu, przy­glą­da­jąc się ludz­kim twa­rzom. Uświa­do­mi­łem sobie, że wodząc wzro­kiem po twa­rzach prze­chod­niów, mogę zupeł­nie oczy­ścić umysł, jak­bym  go odkor­ko­wał. Nie odzy­wa­łem się do niko­go i nikt mnie nie zaga­dy­wał. O niczym nie myśla­łem, nad niczym się nie zasta­na­wia­łem. Cza­sa­mi zda­wa­ło mi się, że sta­łem się czę­ścią kamien­nej ławecz­ki.”

Z kolei po zachod­nim Shin­ju­ku prze­cha­dzał się Toru z  “Nor­we­gian Wood”:

W tam­tych cza­sach mie­wa­łem w Shin­ju­ku róż­ne dziw­ne przy­go­dy, ale po raz pierw­szy obca dziew­czy­na nama­wia­ła mnie do picia alko­ho­lu o pią­tej dwa­dzie­ścia rano. nie chcia­ło mi się wykrę­cać, poza tym mia­łem czas, więc kupi­łem w pobli­skim auto­ma­cie kil­ka małych bute­lek sake, coś do pogry­za­nia i poszli­śmy na pusty teren po zachod­niej stro­nie dwor­ca, gdzie napręd­ce urzą­dzi­li­smy impro­wi­zo­wa­ne przy­ję­cie.

Tokio między słowami

Na pew­no pamię­ta­cie film “Mię­dzy Sło­wa­mi”, cudow­nie ete­rycz­ną Scar­lett Johan­son,  snu­ją­cą się po kory­ta­rzach hote­lo­wych i znu­dzo­ne­go wszyst­kim Bil­la Murray’a, gra­ją­ce­go rolę zna­ne­go akto­ra wystę­pu­ją­ce­go w rekla­mów­ce japoń­skiej whi­sky.  W fil­mie tym jest wie­le fan­ta­stycz­nych scen Tokio, scen nomen omen bez słów, w któ­rych wła­śnie mia­sto gra pierw­szo­pla­no­wą rolę. Jed­nym z takich miejsc, któ­re od razu chce się zoba­czyć po obej­rze­niu obra­zu Sofii Cop­po­li jest Shi­buya Cros­sing — praw­do­po­dob­nie naj­bar­dziej ruchli­we skrzy­żo­wa­nie na świe­cie. Shi­buya cros­sing jest jak gigan­tycz­ne ser­ce mia­sta, pom­pu­ją­ce miej­ską krew, czy­li miesz­kań­ców Tokio i wysy­ła­ją­ce ją we wszyst­kich kie­run­kach świa­ta.

Harajuku i Yoyogi Park

Tra­dy­cja vs. nowo­cze­sność. To jeden z pierw­szo­pla­no­wych  tema­tów,  któ­ry nur­tu­je czło­wie­ka gdy się jest w Japo­nii. Tych kon­tra­sto­wych doznań dostar­czy­ła mi w Tokio oko­li­ca sta­cji Hara­ju­ku i Yoy­ogi Par­ku, roz­le­głe­go tokij­skie­go tere­nu leśno-par­ko­we­go, poło­żo­ne­go w dziel­ni­cy Shi­buya. Wyobraź­cie sobie tę buj­ną zie­leń w cen­trum pul­su­ją­ce­go ener­gią mia­sta, bra­mę tori pro­wa­dzą­cą do ser­ca par­ku,  ema­nu­ją­cy z niej spo­kój…  Czas spę­dzo­ny w Par­ku to minu­ty spę­dzo­ne z japoń­ską tra­dy­cją, to wyci­sze­nie umy­słu, uko­je­nie zmy­słów pod­ska­ku­ją­cych od nad­mia­ru wiel­ko­miej­skich pokus.  W  cen­trum Yoy­ogi znaj­du­je się XIX-wiecz­na świą­ty­nia Meiji, z pięk­ny­mi rzeź­bio­ny­mi w drew­nie drzwia­mi. Sto­jąc i patrząc na świą­tyn­ne zabu­do­wa­nia ma się nie­od­par­te wra­że­nie, że oto oczom uka­zu­je się oaza japoń­skich war­to­ści, miej­sce do któ­re­go miesz­kań­cy Tokio wra­ca­ją po życio­we wska­zów­ki. Świą­ty­nię Meiji zde­cy­do­wa­nie  war­to odwie­dzić. My byli­śmy tam  chy­ba w nie­dzie­lę, kie­dy to odby­wa­ją się cere­mo­nie zaślu­bin. I rze­czy­wi­ście była to świet­na oka­zja żeby zoba­czyć tro­chę lokal­ne­go folk­lo­ru, tra­dy­cyj­nych  japoń­skich stro­jów i oczy­wi­ście szan­sa, by podej­rzeć z bli­ska japoń­ską rodzi­nę,  zwłasz­cza że w tak  bar­dzo uro­czy­stej dla niej chwi­li!

Dla kon­tra­stu, tuż obok par­ku, przy sta­cji metra Hara­ju­ku znaj­du­je się Hara­ju­ku Take­shi­ta Stre­et. To ulu­bio­na ulicz­ka japoń­skich nasto­la­tek, fanów roz­ma­itych japoń­skich sub­kul­tur, cosplayer’ów, muzy­ków, sło­wem róż­nej maści arty­stów, etc. Co tam zna­la­złam? Zupeł­nie odje­cha­ny, zwa­rio­wa­ny  świat, któ­ry kon­cen­tru­je się wyłącz­nie na wizu­al­nej, este­tycz­nej stro­nie rze­czy­wi­sto­ści. Dziw­ne ciu­chy, dziw­ne buty, dziw­ne jedze­nie. No po pro­stu wszyst­ko jest tam  dzi­wacz­ne i poje­cha­ne… powiem to po raz kolej­ny, to kawa­łek realu o jaki trud­no w Euro­pie.

Mistyczne Kioto

Po wyko­na­nej robo­cie, przy­szedł czas na jed­no­dnio­wy wypad do Kio­to.  I było to zgo­ła odmien­ne dozna­nie japoń­skiej rze­czy­wi­sto­ści. Po nowo­cze­snym, roz­pę­dzo­nym Tokio, jeden dzień w Kio­to był jak oddech świe­żym gór­skim powie­trzem po roku spę­dzo­nym w dusz­nym mie­ście. To daw­na sto­li­ca Japo­nii, naszpi­ko­wa­na zabyt­ka­mi, must-see dla wszyst­kich tury­stów,  coś à la pol­ski Kra­ków 🙂  Jed­nak nie poczu­łam tam wca­le kry­tycz­nej masy tury­stycz­nej, wręcz prze­ciw­nie, dziś  wspo­mi­nam Kio­to  jako miej­sce z bar­dzo dobrą ener­gią, łagod­ne i na swój spo­sób nostal­gicz­ne, będą­ce kwin­te­sen­cją spo­ko­ju i  har­mo­nii. Miej­sce, w któ­rym chce się zostać na dłu­żej, a na pew­no do któ­re­go chce się wró­cić.

Pomi­ja­jąc mój  oso­bi­sty odbiór tego mia­sta, zupeł­nie obiek­tyw­nie trze­ba stwier­dzić, że Kio­to ma wszyst­ko co nie­by­wal­co­wi na Dale­kim Wscho­dzie może się z Japo­nią koja­rzyć. Są tu świą­ty­nie bud­dyj­skie, pago­dy zdo­bią­ce hory­zont, gej­sze, tra­dy­cyj­na drew­nia­na zabu­do­wa,  her­ba­ciar­nie ser­wu­ją­ce naj­praw­dziw­szą mat­chę, japoń­skie ogro­dy zen, wachla­rze, kimo­na i szyb­ki pociąg Shin­kan­sen 🙂

Jed­nak naj­więk­sze wra­że­nie robią oczy­wi­ście świą­ty­nie. W Azji widzia­łam wie­le świą­tyń… hin­du­istycz­ne, bud­dyj­skie, mecze­ty, sikhij­skie guru­dwa­ry, a jed­nak wiem, że to wła­śnie  świą­ty­nie zen prze­ma­wia­ją do mnie naj­bar­dziej z nich wszyst­kich. Pro­sto­ta czy­nio­na ludz­ką ręką, na wzór natu­ry, ide­al­na kom­po­zy­cja archi­tek­tu­ry z oto­cze­niem, odzwier­cie­dle­nie peł­nej har­mo­nii ze wszyst­ki­mi kosmicz­ny­mi żywio­ła­mi. Uwiel­biam!

Podej­rzyj­my jesz­cze Kio­to z “Lost in trans­la­tion”, jed­na z moich ulu­bio­nych scen…

A Was gdzie nosi, choć­by w wyobraź­ni, tej jesie­ni?

AzjafilmJaponiaKiotomiastopasjapodróżeTokio
Share

Podróże  / Świat

Emilia
Podobała Ci się moja historia? Zapraszam po więcej!

You might also like

Zawsze jak czytam Stasiuka…
Sierpień 3, 2018
Jak skompletować apteczkę na wakacyjny wyjazd z dziećmi?
Maj 22, 2018
Tajlandia z niemowlakiem cz.3 — Co zabrać na egzotyczny wyjazd z maluchem?
Kwiecień 21, 2018
  • Polub mój funpage!

    Facebook
    tensunitdepot.com
  • Ostatnio napisałam o:

    • Zawsze jak czytam Stasiuka… Sierpień 3, 2018
    • Jak skompletować apteczkę na wakacyjny wyjazd z dziećmi? Maj 22, 2018
    • Tajlandia z niemowlakiem cz.3 — Co zabrać na egzotyczny wyjazd z maluchem? Kwiecień 21, 2018
    • Tajlandia z niemowlakiem cz.2 — Krabi i Ko Phi Phi Kwiecień 2, 2018
  • Chmurka tagów

    Azja bieganie dzieci dziecko Europa film fotografia góry himalaizm Himalaje Indie inspiracja książka kuchnia lato lodowiec mały człowiek miasto morze narty Norwegia pasja plaża początek podróże Polska rodzina rzeka sport stare miasto Tajlandia Tatry treking tu_i_teraz wakacje Warszawa weekend wrocław wyspa wędrówka Włochy Zakopane zima zoo zwierzęta
  • Moje INSTAfotki

    Load More…
    Fol­low on Insta­gram

     




@life_is_a_journey2016
  • Tagi

    Azja bieganie dzieci dziecko Europa film fotografia góry himalaizm Himalaje Indie inspiracja książka kuchnia lato lodowiec mały człowiek miasto morze narty Norwegia pasja plaża początek podróże Polska rodzina rzeka sport stare miasto Tajlandia Tatry treking tu_i_teraz wakacje Warszawa weekend wrocław wyspa wędrówka Włochy Zakopane zima zoo zwierzęta
  • Nowe komentarze

    • Zołza z kitką o Tajlandia z niemowlakiem cz.2 — Krabi i Ko Phi Phi
    • Eulampia Romanowa o Tajlandia z niemowlakiem cz.2 — Krabi i Ko Phi Phi
    • Melodylaniella Evans o Tajlandia z niemowlakiem cz.2 — Krabi i Ko Phi Phi
    • Emilia Kubik o Tajlandia z niemowlakiem cz.1 — Phuket
    • Emilia Kubik o Tajlandia z niemowlakiem cz.1 — Phuket
  • Archiwa

    • Sierpień 2018
    • Maj 2018
    • Kwiecień 2018
    • Marzec 2018
    • Luty 2018
    • Grudzień 2017
    • Listopad 2017
    • Październik 2017
    • Wrzesień 2017
    • Sierpień 2017
    • Lipiec 2017
    • Czerwiec 2017
    • Maj 2017
    • Kwiecień 2017
    • Marzec 2017
    • Luty 2017
    • Styczeń 2017
    • Grudzień 2016
    • Listopad 2016
    • Październik 2016
    • Wrzesień 2016
    • Sierpień 2016
    • Lipiec 2016
    • Czerwiec 2016
    • Kwiecień 2016
    • Marzec 2016
  • Recent Posts

    • Zawsze jak czytam Stasiuka...
      Sierpień 3, 2018
    • Jak skompletować apteczkę na wakacyjny wyjazd z dziećmi?
      Maj 22, 2018
    • Tajlandia z niemowlakiem cz.3 - Co zabrać na egzotyczny wyjazd z maluchem?
      Kwiecień 21, 2018
  • zBLO​Go​wa​ni​.pl

    zBLOGowani.pl

© Copyright Lifeisajourney.pl